Paweł Wolański podsumował sezon 2022/2023 Akademii Lechii podczas spotkania z dziennikarzami.
Tym razem reprezentanci mediów mogli wysłuchać prelekcji Dyrektora Akademii Lechii Gdańsk, Pawła Wolańskiego i zadać mu pytania dotyczące m.in. aktualnych działań Akademii LG oraz pomysłów na przyszłość.
– Nie chciałbym mówić o konkretnych kwotach, natomiast mogę powiedzieć, jak to mniej więcej obrazuje się w stosunku do innych akademii. Jako dyrektor Akademii Lechii Gdańsk nie mam stuprocentowej wiedzy nt. budżetu pozostałych akademii, lecz jeśli chodzi o miejsce, w którym chcemy być i poziom sportowy, czyli rywalizować z największymi akademiami w Polsce, to ten budżet jest znacznie mniejszy. Często dwu czy trzykrotnie mniejszy, a w przypadku jednego klubu może nawet dochodzić do czterokrotnego. Pytanie, co w budżet wliczać. Jeżeli ktoś ma swoją nową bazę, to baza kosztuje i automatycznie podnosi pewne koszty, choć my też mamy duże koszty jeśli chodzi o najem boisk. Tak jest jednak skonstruowana piłka, że jeśli nigdy Bayer Leverkusen nie będzie mógł równać budżetu do Manchesteru City, to nie znaczy to, że nie może wychowywać i produkować bardzo dobrych zawodników. To jest kwestia dostosowania się do realiów, ale oczywiście chciałbym, żeby był on jak największy, bo w dzisiejszych czasach to pieniądze pozwalają inwestować. Budżet po spadku będzie mniejszy, jeśli chodzi o akademię. On się zmniejszy, natomiast podejmuję działania, spotykam się z różnymi firmami, żeby zachęcić biznes i aby zainwestowali w rozwój dzieciaków. Do dzisiaj akademia Lechii nie bierze żadnych składek.
– W akademii przede wszystkim powinniśmy rozmawiać o szkoleniu, natomiast w sytuacji jaką zastałem, rzeczą normalną jest, że większe akademie posiłkują się transferami. Jedne robią to na wczesnym etapie szkolenia, drugie trochę później. Zawsze jest tak, że kilku wiodących zawodników, czy to do U17, czy U19 powinno przyjść. Czy można było zrobić coś więcej? Z perspektywy roku zawsze jest tak, że oceniając pewne procesy, można powiedzieć, że można było zrobić coś inaczej i więcej. Klub przed sezonem zatrudnił osobę [Sławomir Wojciechowski], która miała wspomagać proces ściągnięcia najbardziej utalentowanych zawodników do akademii i pierwszej drużyny. Z tej strony niestety nie było żadnego wsparcia, żaden raport, żaden zawodnik nie został przygotowany, którego moglibyśmy realnie ścignąć, mimo wszystkich wytycznych, które zostały przekazane. Trenerzy i sztaby zrobili wszystko, co mogli, nie widziałem momentu poddania się. Wszyscy do końca chcieli odwrócić te losy, ci co chodzili na mecze, widzieli, że drużyna ma charakter, aby powalczyć o to w trudnych realiach. W zimie przyszedł Maciej Megger, który bardzo dobrze zaadaptował się i dobrze funkcjonuje w naszej akademii jako trener. Przyszedł też jeden zawodnik, którego trenerzy bardzo chcieli. Miał znacząco podnieść poziom, niestety to pół rundy potoczyło się tak, że nie okazał się takim wzmocnieniem, jaki byśmy zakładali. Troszeczkę dłużej zajął mu proces adaptacji i nie dał tego, czego oczekiwali. Jak pokazałem na slajdach, jeśli chodzi o ściągnięcie zawodników z rocznika wiodącego, jest to ciężkie na tym etapie. Jeżeli się okaże, że z letnich wzmocnień, które były do U19 dwóch czy trzech z sześciu zawodników trafi do pierwszej drużyny, to uważam, że to będzie i tak dużo.
– Co do tematów strategicznych nie jestem w stanie udzielić informacji. Mogę powiedzieć, jaka jest moja rola w projekcie. Z początkiem roku razem z Piotrkiem Żukiem siedzieliśmy nad całymi planami ośrodka. Byliśmy osobami, które na podstawie projektu stworzonego miały przemodelować go według potrzeb naszej akademii. Piotr Żuk ze strony głównego budynku, funkcjonalności oraz ja ze strony szkoleniowej, sportowej, rozkładu boisk itd. To zostało przygotowane. […] Praca jest wykonywana, ale kolejne etapy to decyzje na trochę wyższym szczeblu.
O różnicach między grą w rezerwach, CLJ, a ligach regionalnych:
– Daleki jestem od stwierdzenia, że nie ma to żadnego znaczenia. Każda liga, czy forma rozgrywek ma plusy i minusy. To nie jest tak, że droga bez rezerw jest lepsza, a droga z rezerwami jest gorsza. To jest kwestia umiejscowienia jako klub pewnej drogi, którą chcemy funkcjonować. Oczywiste jest to, że jeżeli zawodnik ma grać w lidze wojewódzkiej czy makroregionalnej to U19 jest dla niego lepszym środowiskiem dla rozwoju, dlatego też z tego względu musimy jak najszybciej tam wrócić. Jeżeli jednak mamy zawodników np. z rocznika 2006, 2007 i oni na podstawie tej mieliby się martwić o swoją przyszłość, bo przez rok nie będziemy mieli drużyny U19 w CLJ to nie muszą się martwić o przyszłość, bo najlepsi i tak dostaną szansę pokazania się na treningu I drużyny. Gwarantuję, że jeżeli będziemy mieli chłopaka, który gra na poziomie III ligi gdzieś w regionie to ona ma mniejsze szanse trafić do I drużyny niż zawodnik z akademii, bo tu jest pod stałą obserwacją. Może pójść na trening i jeżeli jest wybitny to i tak do pierwszej drużyny trafi. Oczywiście im lepsze środowisko do rozwoju, tym lepsze będzie robił postępy. […] Natomiast jeśli mielibyśmy trwać w tym stanie przez kolejne lata, to oczywiście nie, jest to wtedy bardzo duży problem.
– Wspólnie rozmawialiśmy o tym z trenerem. Pierwsze rozmowy odbyły się w grudniu po zmianie trenera z U19 na U17. Dla Tomka Byszki był to osobisty trudny moment. Ja go bardzo szanuję jako człowieka i trenera, bo ma bardzo dobry warsztat i nowoczesne spojrzenie na piłkę. […] Później umówiliśmy się, że będziemy rozmawiać na koniec sezonu, trener Byszko przyszedł też w maju, mając trudniejszą serię w akademii i powiedział, że też jest troszeczkę tym wszystkim zmęczony. […] Też głównym aspektem, który ja rozumiem, była chęć trenera Byszki, który widzi siebie bardziej w piłce seniorskiej czy to jako asystent, czy pierwszy trener. Nie można tego mu zabierać.
Porozmawiano także o aspekcie problemów infrastrukturalnych, które zmuszają młodych adeptów do trenowania z rana np. na boiskach Ogniwa Sopot:
W okresie przede wszystkim zimowym nie ma aż takiej dostępności boisk, a chodzi tu też o logistykę. Zawodnicy muszą tam dojechać, a po treningu wrócić do szkoły. Często przemieszczają się SKM-ką, którą dojeżdżają do szkoły na Meissnera i Kołobrzeskiej. Natomiast faktycznie brak możliwości zarządzania infrastrukturą powoduje, że ci zawodnicy muszą trenować w różnych miejscach. Mieliśmy moment, gdzie trenowaliśmy na MRKS-ie, czy na Grunwaldzkiej. Nie chcę powiedzieć, że to obiekty, które odbiegają od naszych wymagań, bo trenerzy byli zadowoleni, ale brak we władaniu infrastrukturą, czyli np. decydowaniu o godzinach, w których trenujemy, powoduje, że taki schemat musieliśmy przyjąć. On nie trwa od roku, a od kilkunastu lat. Kolejną rzeczą jest to, że zawodnicy są w klasach sportowych, więc godziny treningowe są w godzinach pomiędzy lekcjami, bo byłoby trudno rozpocząć dzień od dwóch lekcji w szkole, dojechać na trening, wrócić do szkoły. Szkoły nie dysponują też dużym boiskiem.
Na pewno fajnie by było boiska, z których korzystamy zebrać w jedno miejsce, natomiast żyjemy w realiach, w których my często nie jesteśmy w stanie decydować, chociażby na Traugutta. Jest harmonogram przyjęty różnych akademii, które korzystają po południu. To też nie jest tak, że nagle mamy od 17:00 do 20:00 do dyspozycji Traugutta i możemy cały proces szkolenia zorganizować, bo są inne podmioty, które z tego korzystają, i to nie tylko Lechia Gdańsk, a też inne szkółki, które tam trenują.
Dyrektor spytany został również o to, czy o sytuacji, w której to jeden trener pełni funkcję pierwszego trenera w jednym roczniku oraz asystenta w innym decyduje aspekt finansowy:
– Faktem jest to, że łączenie trenerów w poszczególnych blokach, czyli U13 z U12, U11 z U10 jest rzeczą, nie chcę powiedzieć normalną, ale dużo akademii w Polsce tak funkcjonuje. To ma również swoje przewagi i aspekty szkoleniowe. To, że jeden trener w U13 jest trenerem, a w U12 asystentem jest tzw. pracą w bloku i z tego względu trenerzy są tak połączeni. Treningowo w tygodniu jest to lepiej skonstruowane niż poprzednio. Problem nie pojawia się w tygodniu w czasie treningu, ale w weekend, kiedy chcemy zapewnić wszystkim grupom możliwość grania meczów, czy turniejów. Będę chciał, żeby do każdego bloku dołączył jeszcze jeden trener, który weekendowo i w tygodniu będzie na 2 czy 3 treningach i będzie w stanie zadbać, aby kolejna grupa miała np. turniej, czyli żeby weekend był bardziej organizacyjnie zadbany, bo z tym mierzyliśmy się w tym roku jako największy problem. Trenerzy musieli w weekend być w dwóch czy trzech miejscach. To na pewno z naszej strony jest do poprawy i jeżeli chodzi o trening w tygodniu to jest lepiej skonstruowany, bo za sam trening odpowiada od 2 do 5 osób. Mamy zatrudnioną specjalistkę Monikę Chruścielewską, która dba o treningu judo i gimnastyki. Mamy osobę, która prowadzi projekt techniki fundamentalnej. Mamy trenerów, mamy wpisaną indywidualizację, gdzie trenerzy zatrudnieni w szkołach Lechii prowadzą zajęcia w podgrupach i de facto treningi odbywają się w grupach 6-12 osób. To jest bardzo dobrze zadbane. Poprzednio w tamtym roku było pięć jednostek treningowych dla każdego z trenerów. Dziś jak doszły te dodatkowe rzeczy, to każdy z trenerów ma trzy jednostki piłkarskie, a dwie jednostki są specjalistyczne.
Od pewnego czasu było wiadome, że Patryk Dittmer odejdzie z Lechii. Patrol złożył bowiem wypowiedzenie.…
Kapitan Lechii Gdańsk, Rifet Kapić, wziął udział w wigilii Klubu Kibica Niepełnosprawnych Lechii Gdańsk. Brawo!…
84 dni i basta! Lechia po prawie trzech miesiącach znowu wygrywa mecz w Ekstraklasie. W…
Lechia U-19 przegrała swoje spotkanie 2:5 z Polonią Warszawa w ramach 17. kolejki Centralnej Ligi…
Szymon Grabowski nie jest już trenerem Lechii. Na swoich mediach społecznościowych napisał krótkie oświadczenie. Czytaj…
Kolejna porażka, to i miny smutne... Lechia przegrała z Legią 0:2. Zapraszamy do obejrzenia zdjęć…